wtorek, 7 stycznia 2014

1. Cała załoga zginęła na miejscu

*rok 1492*
Statek Kolumba sunął po oceanie. W nocy przez ciemną mgłę widać było na prawdę niewiele. Mimo to załoga postanowiła kontynuować żeglugę. Było bardzo zimno. Nie wykluczona była nieprzyjemna stłuczka z jakąś górą lodową lub cokolwiek innego. Wiatr był raczej słaby, sztorm niemożliwy w przeciągu kolejnych kilku dni.
-Kapitanie Kolumbie! - krzyknął jeden z załogi - góra lodowa przed nami! - było słychać strach w jego głosie.
-Zawrócić statek! - rozkazał mężny kapitan swoim grubym, ochrypłym głosem. Wszyscy zaczęli szeptać pomiędzy sobą "O co chodzi?" "Co się dzieje?", ale jednocześnie od razu wzięli się do pracy. Wszystko wskazywało już na to, że się uda, że unikną tej góry. Jednak statek był na tyle długi że zawracając uderzył w kolejną, inną bryłę lodową. Statek się zachwiał i odrobinę przechylił. Woda powoli zaczęła zalewać pokład. Załoga praktycznie nie miała już żadnych szans. Całość zgromadziła się w jednym miejscu na polecenia kapitana i rozpoczęła błagalne modlitwy. Niestety po kilkudziestu minutach statek, zapełniony po brzegi słoną, oceaniczną wodą zaczął osuwać się na dno Atlantyku. Cała załoga zginęła na miejscu.

*rok 1944*
*Kanada wciąż taka jak w XVw. Przez lata nikt tam nie przybywał, gdyż powstała legenda iż statek Kolumba pożarł olbrzymi potwór morski i żaden człowiek nie odważył się już nigdy wyruszyć na Atlantyk*
W dzikiej puszczy w południowej części współczesnej Kanady na świat przyszedł mały chłopiec. Jego matka wraz z ojcem pielęgnowali go pilnie i kochali jak nikogo innego. Chłopiec dorastał wśród małego, ale mocnego plemienia. Nazywano go Shiriki. Został wychowany porządnie. Wiedział jak ma się zachować w danej sytuacji, zawsze był gotowy na najgorsze.

*rok 2002*
Podczas uczty, z okazji ósmych urodzin Shiriki'ego jego tata - przywódca plemienia, na którego wołano Meturato podszedł do niego i wręczył mu mamuci kieł przywiązany do kawałka rzemyka.
-Tato, co to jest? - spytał zdziwiony Shiriki
-To pamiątka po moim ojcu, który dostał ją od swojego ojca i tak dalej, z pokolenia na pokolenie. Proszę, chroń ten ząb, a on przyniesie ci szczęście. - wyjaśnił mu tata
-Jeju, ojcze. Nie wiem czy ja sprostam temu zadaniu, nie wiem czy uda mi się go uchronić.
-Poświęć za niego życie. Jest ważniejszy od czegokolwiek innego na Ziemi.
-Dobrze tato. Zrobię jak każesz - powiedział Shiriki i wtulił się w ciepły kożuch okrywający ciało jego ojca...


_________________

Chciałam was poinformować, że zdaję sobie sprawę z tego, że Kolumb odkrył Amerykę Środkową, a do Kanady dotarł zupełnie kto inny. Zdaję sobie też sprawę z tego, że płynął on trzema łodziami a nie tylko jedną, oraz w ogóle wiele rzeczy w moim opowiadaniu nie zgadza się z rzeczywistością. Starałam się zrobić wszystko tak żeby było jak najmniej wyjaśniania, jak najwięcej oczywistych, jasnych sytuacji, bo chyba każdy kojarzy Kolumba z odkryciem Ameryki. Proszę, przymrużcie oczy na tego typu "błędy".
Mam nadzieję że rozdział wam się podobał. Wkrótce kolejny ;)

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) to baaaaaardzo pociesza! oczywiście dodam cię do informowanych i zajrzę do ciebie xx.

      Usuń
  2. jeju,bardzo orginalny pomysł na ff,serio,super jest :D
    proszę o informowanie o rozdziałach xxx
    miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń